Jednak efekt ten jest zwykle tymczasowy – mówi psycholog. Gdy minie nowość zakupu, poziom dopaminy wraca do naturalnego stanu, a uczucie satysfakcji szybko maleje. „Zjawisko to, znane jako adaptacja hedoniczna, odnosi się do zdolności mózgu do przyzwyczajania się do przyjemnych bodźców i ciągłego poszukiwania nowych źródeł satysfakcji. Z tego powodu niektórzy ludzie stale sięgają po zakupy, aby uzyskać krótkotrwały haj, który może prowadzić do zachowań kompulsywnych lub uzależniających.
José Blazquez, profesor marketingu na Uniwersytecie Europejskim, wyjaśnia, że jesteśmy fizjologicznie stworzeni do takiego działania i kierowania wszystkich naszych wysiłków na zdobywanie nagród w epoce obfitości. A ta nagroda to zniżka, a nie produkt. „Jesteśmy stworzeniami XXI wieku z ciałem i umysłem łowców-zbieraczy. Łatwo powiedzieć, że powinniśmy kierować się rozsądkiem, ale w praktyce nawet eksperci od marketingu wpadają w pułapki, bo jesteśmy ludźmi.” Gdy złapie się „ofiarę”, ten sam poziom motywacji i energii nie jest już potrzebny. „Można powiedzieć, że jesteśmy stworzeni bardziej po to, by czegoś pragnąć, niż cieszyć się tym, gdy już to mamy.”
Ekspert rozróżnia produkty niezbędne i niepotrzebne. Ten ostatni może kryć jakiś kompleks lub strach. „W marketingu mówi się, że każdy konsument to dwie osoby: kim jest i kim chciałby być. Produkt często przybliża człowieka do tego, kim chciałby być. Osoby, które mają więcej wątpliwości, chętniej kupują, aby wypełnić te luki” – analizuje.